- Och,
jaka słodka jest ta Wasza Córeczka.
A Ty co Aniu, siedzisz w domu?
Nie
raz, nie dwa słyszałam już to pytanie. Czy siedzę w domu. Na nic zdaje się
odpowiedź, że jestem na urlopie macierzyńskim i całodobowo opiekuję się naszym
Skarbem. Jeśli chcesz zdenerwować jakąś Mamę to pytając się czy "siedzi w
domu" osiągniesz swój cel. "Siedzenie" przypomina bardziej
gimnastykę: podnoszenie dziecka z podłogi, wyjmowanie z łóżeczka i kojca,
noszenie, pchanie wózka, schylanie się po zabawki i bawienie się z nim na
dywanie.
Opieka
nad dzieckiem to nie tylko zapewnienie podstawowej pielęgnacji jaką jest
przewijanie i karmienie dziecka. To coś więcej. To czas poświęcony na czułą
obserwację malucha, wspieranie jego rozwoju, odkrywanie przed nim świata, to
dawanie siebie, aby ta mała istota mogła w atmosferze bezpieczeństwa i miłości
wkraczać na coraz to nowe obszary swojego dziecięcego życia.
"Siedzenie
w domu" to też szereg standardowych zajęć, które sprawiają, że dom tętni
życiem i chce się do niego wracać i zapraszać gości. Standard czyli gotowanie,
sprzątanie, pranie. Klasyka. Pamiętam jak 2 czy 3 osoby widząc po raz pierwszy
Ludwiczkę mówiły mi, że wygląda na szczęśliwą i jest to zasługa rodziców, że
dziecko jest zrelaksowane i uśmiechnięte. Pękałam wtedy z dumy.
W
międzyczasie, kiedy "siedzę w domu" piszę także bloga i szyję coraz
to nowe rzeczy. Sprawia mi to przyjemność. Czytam multum książek, nie stoję w
miejscu, idę do przodu, rozwijam się.
Dzisiaj
rano zawitał do mnie kurier z paczką. Wszedł na chwilę do mieszkania, był
bardzo miły i zaczął wieść sympatyczną pogawędkę m.in. o swoich dzieciach. Na
koniec zacytował starszą sąsiadkę z piętra u której był chwilę wcześniej.
Starsza pani z wyższością podkreśliła, że ona "nie jest jak te "wózkary"
na osiedlu, które siedzą w domu i są spoza Warszawy, bo ona jest rodowitą
warszawianką z Żoliborza". Kochana Pani sąsiadko, życzę Pani dużo zdrowia.
Moja Córka też jest warszawianką, ale myślę, że miejsce urodzenia nie je
wskaźnikiem "szlachetności" i powodem do wywyższania się. Ufam, iż
pojmie Pani, że te wszystkie "wózkary" to fantastyczne kobiety, które
postanowiły oddać kawałek swojego życia i hektar czasu, aby urodzić dzieci. To
dzielne kobiety, które codziennie zmagają się ze zmęczeniem i walczą, aby ich
dzieci wyrosły na mądrych ludzi, takich, które właśnie Pani powiedzą
"dzień dobry" i pomogą wnieść ciężką torbę z zakupami.
Na
deser mam dla Was demotywatora ;)
Co za jędza!
ReplyDeleteTak... ostatnio wiele razy to usłyszałam. I naprawdę mnie to denerwuje. Dobrze że masz tyle dystansu do Pani sąsiadki :) pozdrawiam!
ReplyDelete:) zawsze można się zripostować: "a Pani to nie wstyd tak obgadywać ludzi" ;) hehe
ReplyDelete