April 19, 2016

Nie siedzę w domu


- Och, jaka słodka jest ta Wasza Córeczka. 
  A Ty co Aniu, siedzisz w domu?

Nie raz, nie dwa słyszałam już to pytanie. Czy siedzę w domu. Na nic zdaje się odpowiedź, że jestem na urlopie macierzyńskim i całodobowo opiekuję się naszym Skarbem. Jeśli chcesz zdenerwować jakąś Mamę to pytając się czy "siedzi w domu" osiągniesz swój cel. "Siedzenie" przypomina bardziej gimnastykę: podnoszenie dziecka z podłogi, wyjmowanie z łóżeczka i kojca, noszenie, pchanie wózka, schylanie się po zabawki i bawienie się z nim na dywanie. 
Opieka nad dzieckiem to nie tylko zapewnienie podstawowej pielęgnacji jaką jest przewijanie i karmienie dziecka. To coś więcej. To czas poświęcony na czułą obserwację malucha, wspieranie jego rozwoju, odkrywanie przed nim świata, to dawanie siebie, aby ta mała istota mogła w atmosferze bezpieczeństwa i miłości wkraczać na coraz to nowe obszary swojego dziecięcego życia. 
"Siedzenie w domu" to też szereg standardowych zajęć, które sprawiają, że dom tętni życiem i chce się do niego wracać i zapraszać gości. Standard czyli gotowanie, sprzątanie, pranie. Klasyka. Pamiętam jak 2 czy 3 osoby widząc po raz pierwszy Ludwiczkę mówiły mi, że wygląda na szczęśliwą i jest to zasługa rodziców, że dziecko jest zrelaksowane i uśmiechnięte. Pękałam wtedy z dumy. 
W międzyczasie, kiedy "siedzę w domu" piszę także bloga i szyję coraz to nowe rzeczy. Sprawia mi to przyjemność. Czytam multum książek, nie stoję w miejscu, idę do przodu, rozwijam się. 

Dzisiaj rano zawitał do mnie kurier z paczką. Wszedł na chwilę do mieszkania, był bardzo miły i zaczął wieść sympatyczną pogawędkę m.in. o swoich dzieciach. Na koniec zacytował starszą sąsiadkę z piętra u której był chwilę wcześniej. Starsza pani z wyższością podkreśliła, że ona "nie jest jak te "wózkary" na osiedlu, które siedzą w domu i są spoza Warszawy, bo ona jest rodowitą warszawianką z Żoliborza". Kochana Pani sąsiadko, życzę Pani dużo zdrowia. Moja Córka też jest warszawianką, ale myślę, że miejsce urodzenia nie je wskaźnikiem "szlachetności" i powodem do wywyższania się. Ufam, iż pojmie Pani, że te wszystkie "wózkary" to fantastyczne kobiety, które postanowiły oddać kawałek swojego życia i hektar czasu, aby urodzić dzieci. To dzielne kobiety, które codziennie zmagają się ze zmęczeniem i walczą, aby ich dzieci wyrosły na mądrych ludzi, takich, które właśnie Pani powiedzą "dzień dobry" i pomogą wnieść ciężką torbę z zakupami. 

Na deser mam dla Was demotywatora ;) 





3 comments:

  1. Tak... ostatnio wiele razy to usłyszałam. I naprawdę mnie to denerwuje. Dobrze że masz tyle dystansu do Pani sąsiadki :) pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. :) zawsze można się zripostować: "a Pani to nie wstyd tak obgadywać ludzi" ;) hehe

    ReplyDelete