Mała Lu śpi mocnym snem w drewnianym ćwierćwiecznym łóżeczku na środku salonu. W kącie, w kaflowym pięknym kominku pali się ogień roztaczając ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Na jej małej buzi maluje się wyraz błogości.
Siedzę na drewnianej ławie i rozkoszuję się widokiem z tarasu.
W ogrodzie kwitną drzewa owocowe: jabłonie, czereśnia i śliwki. Ptaki niestrudzenie śpiewają, ich trele wypełniają przestrzeń krystalicznie czystą mową niebiańskich stworzeń, które przekazują sobie ptasie ploteczki świeże jak bułeczki. Ogrzewam dłonie o kubek w malowane róże. Klasyczna czarna herbata z cukrem i cytryną paruje.
W kuchni na piecu opalanym drzewem gotuje się wielki gar rosołu z zagrodowej kury przy akompaniamencie doborowej włoszczyzny i lubczyku z grządki. Uwielbiam rosół, który, gotowany przez kilka godzin, jest według mnie, kwintesencją wyżyn kulinarnych, a przyprawienie go pieprzem prosto z młynka dodaje pikanterii.
Od czasu do czasu powietrze przecina dźwięk przejeżdżającego przez wieś traktora. Czasem w oddali zapieje jakiś kogut, któremu pomieszały się godziny. Żadnych autobusów, samolotów, betonu i tłumów ludzi.
Cisza, spokój.
Proste potrawy, kojące dla oczu widoki w zieloną dal, czyste powietrze, ziemia pachnąca deszczem.
Raj na ziemi.
Córeczko śpij, chwilo trwaj.
Aniu, opis tak doskonały, że miałam wrażenie, że siedzę tam z Tobą :-) pięknie!
ReplyDeleteale mi miło!! Dziękuję :*
ReplyDeleteA gdzie ten raj???
ReplyDeletetajemniczo mogę tylko powiedzieć, że w Polsce ;) a Raj zachłannie strzegę...
DeleteA mój ulubiony opis to ten, kiedy Ania jechała na ćwiczenia, a po powrocie Córeczka nie spała:) Wspaniały, naprawdę! I tak piękny, że widziałam obrazy przed oczami.
ReplyDelete:) ja czasami coś widzę i po prostu zdania mi się same układają w głowie.. i muszę wtedy to napisać gdzieś żeby "zwolnić" miejsce na kolejne myśli :D
Delete