May 11, 2016

Niebo i fontanna


Ile razy dziennie lub w ciągu tygodnia spoglądasz w niebo?
1, 2, 3 razy? a może wcale?
Ja pierwsze co robię po wstaniu to spoglądam w niebo, gdziekolwiek jestem. Lubię obserwować czy jest zachmurzone, jaki ma kolor oraz co odzwierciedla: zbliżającą się wiosenną burzę z błyskawicami, napływającą burzę piaskową, słoneczny i spokojny dzień czy też zimowy opad śniegu. Wczoraj siedząc na ławce w parku niebo wyglądało fantastycznie: niebieskie niczym niezapominajki, z delikatnymi lekkimi białymi chmurkami oraz wysokimi koronami zielonych drzew. Maj, pod względem odcieni zieleni jest mistrzowski. Po tygodniu nieobecności w Warszawie z radością odkrywam na nowo okolice, które kompletnie się zmieniły. Kwitnie mój ukochany bez, dumne kandelabry białych kwiatów zdobią kasztany a na wielu osiedlowych ulicznych owocowo-warzywnych straganach w plastikowych wiaderkach gnieżdżą się bukieciki konwalii. 
Małej Lu, mojej kochanej córci, jutro "stuknie" 9 miesięcy. Zmienia się cały czas, jak w kalejdoskopie i ciągle mam wrażenie, że mam nowe dziecko. Bezustannie muszę uczyć się jej nowych zwyczajów i zachowań. Odkąd nauczyła się stać to każdą chwilę i okazję wykorzystuje na ćwiczenie. Wymaga to mojej większej uwagi i czujności. Kiedyś podczas gdy ona leżała na macie, pełzała lub raczkowała to mogłam, zerkając na nią, np. coś czytać. Teraz, młoda wyszukuje tylko czegoś (np. krzesło, fotel, komodę) o co mogłaby się rączkami złapać i siup już stoi. Nóżki jej się lekko chyboczą, ale zawzięcie ćwiczy. Do perfekcji musi jeszcze dojść żeby spadać na 4 litery, tak żeby "lądowanie" było dla niej bezpieczniejsze. Ludwiczka jest maksymalnie słodka! jej uśmiechy rozbrajają sąsiadkę w windzie, panią w piekarni i w drogerii. Jej urokowi osobistemu nie oparł się nawet poważny rowerzysta w metrze i pan w kolejce w sklepie spożywczym. Uśmiecha się od ucha do ucha, marszczy nosek i wtedy cała jej minka promienieje radością. Moja Mama mówi, że uśmiech dziecka jest najcenniejszy, bo dziecko nie osądza. Ono się uśmiecha i koniec kropka. A dorośli żyją już w bardziej skomplikowany sposób i filtrują uśmiechy. 
Pod oknami szumi fontanna. Dźwięk przelewającej się wody towarzyszy mi cały dzień aż do wieczora, kiedy jest wyłączana, później pozostaje tylko podświetlona i na koniec gasną światła. Wokół niej w ciągu dnia gromadzi się mnóstwo małych entuzjastów wody: w wózkach, na rowerkach biegowych, hulajnogach i deskorolkach, generalnie: towarzystwo poruszające się na kółkach. Przy asyście rodziców, dziadków lub niań usiłują wejść do fontanny albo chociaż dotknąć tafli wody. Kiedy mija czas przewidziany na ten spacerowy przystanek zazwyczaj maluchy zaczynają marudzić, czasem nawet podkręcając o kilka stopni poziom głosu plus płacz gratis, a wtedy słyszę je w mieszkaniu. Powoli do mnie dochodzi, że kiedy Mała Lu zacznie chodzić i odkryje primo: fenomen wody w fontannie, secundo: że mamy ją pod oknami, to będę miała PRZECHLAPANE ;)

No comments:

Post a Comment