November 10, 2016

Biblioteczka Lu


Jedno jest pewne: Ludwiczka uwielbia książki. Z przyjemnością podchodzi do swojej małej biblioteczki umieszczonej na wysokości wyciagnięcia przez nią rączek i wybiera sobie książeczkę. O ile rano wszystkie półki są pełne o tyle wieczorem wszystkie półeczki są puste niczym za czasów komunizmu. Jednocześnie pękam z dumy, bo coraz chętniej bawi się w odkładanie książek na miejsce. Lubi przeglądać je samodzielnie i okrzykami radości "hau, hau", "koko" czy też "gęgę" podkreśla dumnie rozpoznane przez siebie zwierzątka na obrazkach. Bardzo lubi też oglądać książeczki z kimś. Wtedy przewraca kartki we własnym tempie i czasami ciężko jest nadążyć z opowiadaniem fabuły. Szczególnie upodobała sobie do czytania z nami (rodzicami) "Pucio uczy się mówić". Książka jest rewelacyjna, bardzo podobają mi się w niej ciepłe i miłe dla oka ilustracje oraz wypisane literkami słowa dźwiękonaśladowcze. Zdecydowanie pomagają dziecku rozwijać mowę. Na medal zasługuje też seria na ulicy Czereśniowej. Mamy z niej "Wiosnę" i "Jesień", postaram się przy okazji najbliższych pór roku uzupełnić luki. W tych książkach nie ma w ogóle żadnego tekstu, kluczem do sukcesu są fantastyczne rysunki utytułowanej ilustratorki Rotraut Susanne Berner. I tak siedzi się z maluszkiem i opowiada różne rzeczy z życia rodzinnego, miejskiego i wiejskiego poszczególnych osób i zwierzątek. Co ciekawe między sezonami jest zachowana ciągłość zdarzeń, jestem więc pewna, że wraz z rośnięciem Lu pole do popisu tej serii będzie ciągle bardzo duże. Nagłej pomocy ratunkowej w postaci kleju doczekała się bardzo kolorowa książeczka-cegiełka "Mini biblia w obrazkach". Zawierają się w niej najważniejsze wydarzenia ze starego i nowego testamentu. Mała Lu ją uwielbia! ilustracje są przezabawne. Mi najbardziej podoba się kiedy Pan Bóg stwarzał świat i siódmy dzień w tej książeczce jest zatytułowany "spanko" :D Lu chyba mniej się podoba spanko, bo śpi tylko godzinę dziennie. Przezabawną książką określoną jako interaktywna jest "Naciśnij mnie". Maluch wędrując przez strony poznaje przygody kropeczki, musi wykonywać różne polecenia, jak na przykład klaśnięcie, dmuchanie czy potrząśnięcie książką i zawsze na kolejnej stronie będzie efekt danego działania. Lu na razie z rozbawieniem przyciska kropeczki i jest zachwycona tym, że na kolejnych stronach jest ich coraz więcej. I na koniec polecam jeszcze serię retro książek "Poczytaj mi Mamo", reprinty bajek z lat 80. Obecnie mamy pierwszy tom, ale planuję skompletować całą serię. Książki te są moim sentymentalnym powrotem do dzieciństwa, kiedy to historyjki "Poczytaj mi Mamo" były wydawane w formie cieniutkich zeszycików. Intrygujące jest słownictwo obecne w tych bajkach, wiele z tych słów takich jak na przykład "chochoł", "ciżemki" czy "trzepak" zanika już w codziennej mowie, także te książki są bogatym źródłem polszczyzny, która w dobie rozwoju cyfrowego świata i szybkiej komunikacji zamiera. 

A co Wy czytacie? 

No comments:

Post a Comment